Lubię ten moment wieczornej ciszy. Lubię moje zapalone nocne lampki w salonie, dające takie ciepłe światło, coś jakby odcień zachodzącego słońca, albo może ciepło ognia w kominku. Bardzo mnie to uspokaja, ukaja i wycisza. Po kilku dniach świątecznego zamieszania, tylu ludzi w domu, ciągłego stania w kuchni – to miła odskocznia. Dobrze jest być z bliskimi, patrzeć na ich roześmiane twarze, móc zrobić im przyjemność – ulubioną szarlotkę albo sernik z brzoskwiniami. Cudownie patrzeć jak dorosły syn z radością układa klocki Lego, jak drugi, żartując składa delfinka z jajka niespodzianki. Śniadanie, ciasto, kawa, kotlety, ciasto, herbata, kawa, sałatki i tak w kółko, istne szaleństwo – niekończące się smaki, tony garów do mycia, ciągłe rozkładanie talerzy. Panie Jezu, ja chyba już odlatuję ze zmęczenia….
+…A usługiwać Mi możesz, usługując bliźnim twoim sercem i dłońmi – wtedy, gdy jest ci dane być wśród nich i wtedy, gdy przedstawiani są twej duszy przez Ducha Mego.
Kto kocha, ten służy i radością jego jest usługiwanie osobie ukochanej.
Słowo Pouczenia, 378