SŁOWO POUCZENIA

wt. 16..09.1997

† Mówiłem ci ostatnio o tym, abyś błogosławiła wszystkich w imię Maryi. Wiesz dlaczego to takie ważne? Bo przynosi Mi ulgę w Moim cierpieniu, jakiego doznaję w duszach ludzkich. Ukazałem ci kiedyś, że Moje Ukrzyżowanie trwa i okrutne męki w duszach ludzi, którzy żyją w grzechu i buncie wobec Boga.

Każdy człowiek, a szczególnie konsekrowany, jest jakby tabernakulum, w którym jestem żywy i prawdziwy, choć ukryty. I jestem wydany, jak byłem wydany, będąc Człowiekiem na Ziemi Izraelskiej. Nadal chodzę po świecie, już nie w ciele, ale w duszach chrześcijan.

Każdy grzech przeciw Miłości Boga i bliźniego jest raną zadaną Mi. Każda życzliwość okazana drugiemu człowiekowi koi Mój ból, przynosi ulgę i radość. O ileż większą osłodę i radość przynosi Mi dotknięcie błogosławieństwem Mojej Ukochanej Matki. To jest balsam dla Moich Ran. A jeśli oddajesz ludzi Maryi – wtedy w ich duszach nie  jestem już tak strasznie samotny i opuszczony. Ona jest przy Mnie jak w Nazarecie, jak w Jerozolimie…, jak w czasie dopełniania się Mojej Ofiary.

Autentyczna miłość okazywaną Mi i Mojej Matce musi iść przez drugiego człowieka, bo Moją radością jest zbawianie ludzi. A pragnieniem Maryi jest radowanie Mojego Serca.

Moje wcielenie trwa nadal, choć inaczej, i będzie trwać do czasu, aż przyjdę jawnie jako Pan i Zwycięzca. I także będzie przygotowane przez Maryję to Moje powtórne przyjście, podobnie jak pierwsze.

To, co powiedziałem ci teraz odnosi się do ludzkości w skali całego świata, jak i do każdego człowieka w jego osobowym życiu na ziemi i przejściu do wieczności.

Łk 5, 10b

Jezus rzekł do Szymona:. – «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił».