śr. 25.03.1987, godz. 8.45
† Będę cię nadal ogołacał w ogniu cierpień i czule pielęgnował. Im bardziej przylgniesz do Mnie i do Mojej Matki – tym będzie lżej, tym większej miłości zaznasz.
– Myślałam o uniżeniu, jakie potrzebne jest w obcowaniu z Tobą. Pozwoliłeś mi zrozumieć, że powinno ono wynikać tylko z miłości, jako odpowiedź na Twoją Miłość, dla której człowiek powinien być zdolny uczynić absolutnie wszystko. I powinien pragnąć uczynić wszystko. To i tak będzie niczym w porównaniu z tym, co otrzyma.
Twoja Miłość jest zupełnym oddaniem siebie – do ostatka. Zawsze, wobec każdego z nas. Miłość w czystej postaci – na miarę Boga i Jego nieograniczonych możliwości. Nasze, ludzkie wyobrażenie miłości jest zupełnym prymitywem.
Źródłem uwielbienia powinien być podziw dla Miłości Pana.
Musnąłeś mnie delikatnie Swoją miłością, a wspomnienie to tkwi we mnie, jak rozżarzony węgiel, jak powiew wiatru w upalne południe, jak promień słońca o świcie…
Jedynie metafora poezji miłosnej może dać jakiekolwiek wyobrażenie. A będzie to i tak tylko namiastka.
Ps 31, 24a
Miłujcie Pana wszyscy, co Go czcicie!
Do rozważania IV stacja.