ŚWIADECTWO

pt. 5.06.1987, godz. 10.15

† Oprócz Słów pocieszenia daję też pouczenia i ostrzeżenia. Moja Miłość jest zawsze z każdym i każdego pragnę doprowadzić do świętości. Ja prowadzę do świętości i ujawniam ją. Dlatego leczę upokorzeniami, jeśli ktoś sam chce objawiać światu swoją świętość. Świętość jest jedna: tylko ta, którą Ja daję i ujawniam. Robię to wtedy, gdy jest dojrzała, gdy podziw ludzi już jej nie zniszczy.

Nie trzeba przyspieszać własnymi, ludzkimi sposobami, nie stawiać siebie ponad innymi. Ja jestem jedyną miarą i jedynym Sędzią. I jedynym dawcą wszystkiego. Nie trzeba uzurpować sobie tego prawa, bo nie pozwolę!

Droga do świętości prowadzi przez uznanie własnej nędzy i nicości, nie przez wywyższanie siebie ponad innych. Nikt nie zna wartości drugiego człowieka, a także i siebie – tylko Ja. Moc i łaski, jakie dałem każdemu człowiekowi są Moją własnością. Ja jestem ich szafarzem i dysponentem jedynym. Trzeba więc być ostrożnym: pytać jak, kiedy i gdzie je użyć. Trzeba zachować wielką ostrożność, bo szatan żeruje na słabościach człowieka, by Moje łaski zostały użyte w zły sposób.

Im większe łaski daję, tym bardziej troszczę się, by przyniosły piękny plon. Tym bardziej pragnę oczyścić z wszelkich ludzkich słabości. Im większe posłannictwo wyznaczam i doniosłe powołanie daję, tym bardziej ćwiczę, doskonalę i przygotowuję do jego wypełnienia. Czyni to Moja Miłość, bo pragnę, aby każdy osiągnął szczyt, na który go prowadzę. Im szczyt wyższy, tym droga trudniejsza, tym skały twardsze i wichry bardziej smagające.

Ale przecież człowiek nie idzie sam, Ja jestem z nim. Jeśli chce iść sam i próbuje, wtedy kaleczy dłonie, wtedy spada, doznając bolesnych uderzeń. Jeśli odrywa wzrok ode Mnie, by widzieć siebie i przebytą drogę – może zboczyć ze szlaku.

Ja jestem! Ja chcę prowadzić, bo jedynie Ja znam drogę i wiem, jak ominąć ostrza skał i przekroczyć rozpadliny. Jedynie Ja mogę osłonić od wichrów przeciwnych, które im wyżej, tym ostrzej smagają.

Trzeba przylgnąć do Mnie zupełnie, nie czynić żadnego ruchu samodzielnie, pozwolić się nieść w ciszy i ufności serca. Moja Miłość osłoni, uleczy, uciszy. Jej trzeba się oddać. Jej trzeba się poddać całkowicie i zaufać do końca, choćby huragan kruszył skały i miotał wszystkim. Ja jestem ponad żywiołami i każdą burzę uciszę, by ocalić Moje dziecko. Nie trzeba płakać nad sobą ani oglądać sińców zadanych przez innych. Trzeba poddać się Mojej Miłości, która jest w duszy własnej i w ludziach, w których przychodzę. To balsam, który ukoi żal i rany uleczy, i doda sił, by iść dalej drogą Mojej Miłości na szczyt, jaki wyznaczyłem.

Ufaj, Moje dziecko, Ja kocham i chronię, i prowadzę.