Zamyślenia #51

Wychodzę z kościoła. Klęczałam przed tabernakulum, adorując Pana Jezusa. Przed wyjściem odmawiałam jeszcze Pod Twoją obronę i szok. Naprzeciw figura Matki Bożej Fatimskiej. Nie mogłam się podnieść z kolan. Zaczęłam różaniec. To tak, jakby Maryja sama się upomniała, że hej, ja jestem, ja ci pomogę, o mnie pamiętaj… Dziś w książce ojca Dolindo przeczytałam, jak ta niska wzrostem kobieta, w swej delikatności i jednocześnie sile, wstawia się za nami. Jedyna, która może stanąć przed Królem bez utraty życia. Jak Estera. Żadnemu człowiekowi nie jest to dane. Stanięcie przed Jego majestatem skończyłoby się tragicznie. Dlatego dopiero po śmierci człowiek ma możliwość Go zobaczyć. Maryja taki przywilej uzyskała. Dlatego jest pośredniczką wszelkich łask, może podejść blisko i wybłagać u Ojca wszystko. Warto Ją prosić, warto do Niej przybiegać, warto płakać Jej w rękaw, wylewać żale i smutki. Warto później dziękować i mówić o Niej innym. O sile i potędze tej Kruszynki, tej która w swej dobroci, pokorze i potędze niszczy węża.

+ Gdy radować będziesz się Mną jak dziecko, wszystko zatopione będzie w miłości Mojej. Wtedy życie twoje wypełniać się będzie Ośmioma błogosławieństwami i spełni się w tobie przykazanie miłości.

Słowo Pouczenia, 327