Piątek wieczór – cudowny czas, który przynosi taką słodką i delikatną radość na myśl o zbliżającym się weekendzie. O tym, że nie muszę jutro obudzić się o 5.30, dojechać do pracy… Lubię ten czas rozleniwienia rano, gorącej kawy w łóżku z książką, naleśnikami na śniadanie i sokiem pomarańczowym…
I przyszła upragniona sobota, a po otwarciu oczu pojawiła się myśl – i pociągnęła mnie w niebezpieczne rejony, przeszłość, którą każdego dnia staram się zamknąć aby nie wchodzić w te raniące tematy. Jak wielka jest siła tych myśli? Pewnie żadna, jeśli nie pozwolimy im wejść do naszej świadomości. Ogromna – jeśli nawet niechcący na setną sekundy uchylimy drzwi przeszłości i damy przestrzeń aby się wdarły. Nie może być nawet najmniejszej szczeliny, bo myśli są jak mgła, wejdą przez najmniejszy nieszczelny otwór… Uchyliłam te drzwi, więc cały dzień był jednym, wielkim ciężarem. I widać wtedy jak wpływa to na otaczających mnie ludzi.
Mówiłem ci o planowaniu twych myśli, aby ten brak czujności nie stał się przyczyną upadku. O dwóch rzeczach trzeba pamiętać stale: o twojej słabości i Mojej wszechmocy i o tym, aby ciągle pragnąć Mojej pomocy. To, że jesteś słaba nie jest złem. Zło jest w tym, że zapominasz o tym i beztrosko posługujesz się swym sercem i swym umysłem. I beztrosko pozostawiasz je otwarte i puste wobec tych sytuacji i oddziaływań, w zakresie jakich jesteś.
Słowo pouczenia, 89