Stawiłam się do szpitala, tak jak zdecydował mój lekarz już ponad miesiąc temu, wypisując mi skierowanie. Ankiety, tysiąc pytań… Badania, krew, ciśnienie, ci ludzie, z którymi nie bardzo chce mi się rozmawiać. Cały czas zadaję sobie pytanie: co ja tutaj robię? Nic mnie nie boli, nic nie odczuwam, a jednak coś doktora zaniepokoiło… Zawsze byłam po drugiej stronie – to ja przychodziłam do chorych, teraz odczuwam to co oni czują – strach, obawę, niepewność, niepotrzebne myśli. Mogę pytać, ale niektórych rzeczy nikt mi nie wyjaśni. Ofiaruję ten dzień, intencję zaniosłam do Pana w swoich myślach, przytulam się do Maryi, wierzę, że wszyscy Oni są teraz ze mną.
Każda sprawa oddana mi z miłością przyniesie dobre owoce. Ja o to zadbam, wyprostuję, naprawię. Ufaj nawet, gdy nic nie rozumiesz, gdy widzisz zło i klęskę. Wszystko jest w mojej mocy i na dobro się obróci.
Świadectwo, 591